W tej chwili gość jej poruszył się szybko tak, iż ledwie ujrzała jakiś biały przedmiot, znikający za stołem. Zdawało się, że podnosi coś z podłogi. Postawiła mocno słoik z musztardą na stole, a potem zauważyła, że płaszcz i kapelusz zostały już zdjęte i zawieszone na krześle przed ogniem. Para mokrych butów groziła rdzą stalowej kracie przy kominku. Podeszła śmiało ku tym przedmiotom.
— Sądzę, że obecnie mogę zabrać to do wysuszenia? — powiedziała głosem, który nie dopuszczał
przeczenia.
— Proszę zostawić kapelusz — odparł gość przytłumionym głosem, a gdy się znowu odwróciła, spostrzegła, iż podniósł głowę i patrzył na nią.
Przez chwilę stała, wpatrując się w niego zbyt zdumiona, by módz mówić. Przyniesioną przez nią serwetę trzymał przed dolną częścią twarzy tak, że usta i szczęki były całkowicie zakryte i to było przyczyną przytłumienia jego głosu. Ale nie to bynajmniej wprawiło panią Hall w zdumienie. Zdziwił ją fakt, że czoło po nad niebieskiemi okularami pokrywał bandaż, drugi osłaniał uszy, nie zostawiając ani odrobiny twarzy wolnej, z wyjątkiem różowego, wzniesionego
nosa. Był on tak samo jasny, różowy i połyskujący, jak poprzednio. Gość miał na sobie brunatny, welwetowy żakiet, z wysokim, czarnym, podszewkowym kołnierzem, obejmującym szczelnie szyję. Grube, czarne włosy, wymykające się poniżej i pomiędzy krzyżującemi się bandażami, wystawały w kształcie dziwnych ogonków i rogów, nadając mu nawet osobliwe wejrzenie. Obandażowana i otulona głowa była
Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/14
Ta strona została przepisana.