Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/158

Ta strona została przepisana.

niewidzialny i niesłyszalny, że przemakające moce mają mnie w swem posiadaniu. Walczyłem napróżno, zepchnięto mnie na brzeg mogiły, trumna zajęczała głucho w chwili, gdym na nią spadał, a grudki ziemi zaczęły sypać się. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, nikt nie wiedział o mnie. Zacząłem szamotać się konwulsyjnie i to mnie obudziło.

.........


Zajaśniał blady brzask, sklep wypełnił się szarem światłem, przedzierającem się przez szpary w roletach. Usiadłem i przez chwilę nie mogłem sobie zdać sprawy i zrozumieć, gdzie się znajduję. Dokoła mnie piętrzyły się stosy pozwijanych materyałów, kołder i poduszek oraz snuły się szeregi słupów żelaznych. Wkrótce atoli, gdym się opamiętał, uszu mych doszły odgłosy jakiejś rozmowy.
Potem, daleko gdzieś na dole, w jaśniejszem świetle, ujrzałem dwóch mężczyzn, zbliżających się; porwałem się więc na równe nogi, szukając wokoło siebie jakiegoś sposobu ucieczki; wtedy właśnie szmer moich ruchów zwrócił ich uwagę. Musieli ujrzeć postać, pomykającą niespokojnie i szybko.
— Kto tam? — zawołał jeden z nich.
— Stój! — krzyknął drugi.
Rzuciłem się przed siebie i wpadłem prosto, będąc bezgłową figurą, na wysmukłego, piętnastoletniego chłopca. Krzyknął przeraźliwie, a ja obaliłem go, pomknąłem dalej, zawróciłem za najbliższym słupem i dzięki szczęśliwemu pomysłowi przypadłem na ziemię po za kantorkiem. Po chwili przemknęły koło mnie stopy ścigających, a uszu mych doszły głosy: