Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/172

Ta strona została przepisana.

wnie podobało. Postanowiłem zafundować sobie wspaniałą ucztę, a potem zatrzymać się w dobrym hotelu i zgromadzić zapasy na przyszłość. Czułem się zdumiewająco pewny siebie; niebardzo przyjemnie mi przypominać teraz, że trzeba było na to być osłem. Wszedłem do jakiegoś zakładu i już zacząłem zamawiać śniadanie, gdy przyszło mi na myśl, iż niepodobna mi będzie jeść bez wystawienia na widok publiczny swojej niewidzialnej twarzy. Natychmiast zaniechałem tego zamiaru, oświadczyłem kelnerowi, że powrócę za dziesięć minnt i wyszedłem zdesperowany. Nie wiem, czy doznałeś kiedy zawodu w chwili silnego głodu?
— Nigdy w tak wysokim stopniu — rzekł Kemp — ale nie trudno mi wyobrazić sobie taki stan.
— Miałem chęć rozbijać wszystkich. W końcu, omdlewający z głodu, udałem się do innego zakładu i zażądałem oddzielnego pokoju. Jestem nieco zeszpecony — powiedziałem. Patrzyli na mnie z ciekawością, ale oczywiście nie mogło ich to nic obchodzić... Nareszcie mogłem zjeść śniadanie. Niebardzo było ono starannie podane, ale ostatecznie wystarczyło, a kiedy wreszcie nasyciłem się, zapaliłem cygaro i zacząłem układać plany dalszej akcyi. Na dworze szalała zamieć śnieżna.
Im więcej rozmyślałem, Kempie, tem więcej przekonywałem się, jak bezradnym jest Człowiek Niewidzialny... zwłaszcza w zimnym klimacie i w ludnem, cywilizowanem mieście. Zanim przekonałem się o tem, śniłem o tysiącu miłych wydarzeń. Tymczasem tego południa wszystko przedstawiło się z odwrotnej strony. Przeszedłem w myśli przedmioty, uważane przez