suwając rygle. — Przykro mi bardzo, jeżeli ściga pana... ale nie możesz pan wejść.
Kemp zbliżył przerażoną twarz ku szybie, pukając i szarpiąc gwałtownie za okno, przez które chciał się widocznie dostać do mieszkania. Widząc, że usiłowania jego są bezskuteczne, pobiegł wzdłuż werandy, dotarł do końca domu i zaczął młócić w drzwi boczne. Potem znów obiegł dokoła, przez boczną furtkę dostał się na ścieżkę, prowadzącą na wzgórek. Zaledwie przerażony Heelas doczekał się zniknięcia Kempa, gdy jakieś niewidzialne stopy zaczęły deptać po jego szparagach. Na ten widok umknął szybko na górę i dalszy ciąg pościgu już uszedł jego wzroku.
Gdy mijał okno na schodach usłyszał, że boczna furtka została zatrzaśniętą.
Wydostawszy się na drogę, Kemp zwrócił się oczywiście w dół, wskutek czego stało się to, że sam rozpoczął wyścig, który przed czterema zaledwie dniami tak niemiłosiernie wydrwiwał.
Popisywał się wcale nieźle, jak na człowieka wyszłego z wprawy, a chociaż twarz jego była biała i wilgotna, umysł był całkowicie chłodny. Biegł wielkiemi krokami, a spostrzegłszy łachę ostrych kamieni lub pokrytą szkłem, tam się kierował zostawiając niewidzialnym a nagim stopom wybranie dowolnego kierunku.
Teraz dopiero przekonał się Kemp, iż droga na wzgórek jest niesłychanie długa i pusta, oraz że miasto leży dziwnie daleko od stóp tegoż pagórka. Również teraz dopiero się przekonał, że bieg pieszy jest sportem nad wyraz powolnym i mozolnym. Wszystkie
Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/204
Ta strona została przepisana.