Im prędzej zniesiecie rzeczy do środka, tem mi będzie przyjemniej.
Jakiś świadek sceny zauważył, że spodnie i rękawiczki zostały zmienione.
— Czy pies pana ugryzł? — spytał woźnica. — Jest mi bardzo przykro...
— Ani odrobinę — rzekł gość. — Nawet skóry nie drasnął. Śpieszcie się z wypakowaniem.
Potem, według zeznania Halla, zaklął pod nosem.
Zaledwie pierwszą klatkę zaniesiono do salonu gość cisnął się na nią z niesłychaną łapczywością i zaczął rozpakowywać, rozrzucając słomę z bezwzględnością wobec dywanu pani Hall, wydobywając butelki: małe, grube butelki, zawierające proszki; małe, delikatne buteleczki, zawierające zabarwione i białe płyny; rowkowane, niebieskie butelki z napisem „trucizna“; butelki pękate o wysmukłych szyjkach; wielkie zielone, butelki; butelki ze szklanemi korkami i zamarzłemi etykietami; butelki z delikatnemi korkami; butelki z czopami; butelki z drewnianemi główkami; butelki do wina, do oliwy stołowej, — a wszystkie, w miarę wyjmowania, ustawiał rzędami na biurku, na kominku, na stole pod oknem, na podłodze, na półkach do książek, słowem wszędzie. Drogista w Bramblehurst nie posiadał ani połowy tej ilości butelek. Było doprawdy na co patrzeć. Jedna klatka po drugiej wydawała z siebie zawartość, aż wreszcie wszystkie, w liczbie sześciu, zostały wypróżnione, a na stole zaległa sterta słomy. Jedyne rzeczy, jakie znalazły się w słomie obok butelek, to były probierki i starannie zapakowane ważki do badań fizykalnych.
Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/29
Ta strona została przepisana.