mnie miał każdy gbur w Iping bić i szarpać, czy nie tak?
Garnitur ubrania, obecnie całkiem porozpinany i zwisający swobodnie na swych niewidzialnych podporach, wyprostował się, trzymając rękawy, oparte na biodrach.
Tymczasem weszło jeszcze kilku mężczyzn do pokoju tak, że zrobił się tłok.
— Niewidzialny? — spytał Huxter, ignorując wymyślania obcego. — Któż kiedykolwiek słyszał o czemś podobnem?
— Może to i trochę dziwne, ale nie jest wcale zbrodnia. Z jakiej racyi policyant napada na mnie w tak brutalny sposób...
— Ach! to zupełnie rzecz inna! — rzekł Jaffers. — Niewątpliwie nieco trudno zobaczyć pana w tem świetle, ale mam rozkaz aresztowania i wszystko jest w porządku. Niewidzialność wcale mnie nie obchodzi, tylko grabież. Ktoś włamał się do domu i skradł pieniądze.
— Więc i cóż?
— A okoliczności napewno wskazują...
— Blaga i głupstwo — rzekł niewidzialny człowiek.
— Taką mam nadzieję, panie. Ale instrukcye moje...
— Dobrze — odparł obcy — pójdę, ale bez kajdanków.
— To rzecz konieczna — odparł Jaffers.
— Bez kajdanków — zastrzegał sobie obcy.
— Wybacz pan — rzekł Jaffers.
Nagle figura usiadła i zanim ktokolwiek spostrzegł, co się dzieje, pantofle, skarpetki i spodnie
Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/59
Ta strona została przepisana.