Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/80

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XII.
Człowiek Niewidzialny traci cierpliwość.

Opowiadanie musi koniecznie w tym punkcie uledz przerwie z bardzo bolesnego powodu, który niebawem okaże się jasno, jak na dłoni. Kiedy powyżej opisana scena odbywała się w salonie, kiedy Huxter śledził Marvela, opartego z fajką w zębach o słup, o niecałych 12 yardów w bok, Hall i Teddy Henfrey rozprawiali w stanie silnego pomieszania również na temat zdarzeń porannych.
Nagle dało się słyszeć gwałtowne i głuche uderzenie o drzwi salonu, potem ostry krzyk, poczem zaległo znowu milczenie.
— No, no! — odezwał się Teddy Henfrey.
— No, no! — doleciało z bufetu.
Hall pojmował rzeczy pewne, ale za to powoli.
— To coś nie w porządku — rzekł i podszedł z po za kantorka ku drzwiom salonu.
Razem z Teddym zbliżył się ku drzwiom, a na twarzach obydwu malowała się wytężona uwaga. Oczy ich też były pełne wyrazu.
— Coś nie w porządku — rzekł Hall, a Henfrey kiwał głową potakująco.
Powonienie ich uderzył odór jakichś chemikaliów, a uszu doszedł głuchy dźwięk szybkiej i tłumionej rozmowy.
— Czy wszystko tam w porządku? — spytał Hall, pukając.
Mruczenie ustało natychmiast, przez chwilę zapanowała cisza, potem rozmowa zaczęła się na nowo