— Opatrzę go zaraz! — wołał do Henfreya, mijając rozciągniętego Huxtera, a gdy zakręcał na róg, w celu połączenia się z resztą, został szybko zwalony z nóg i rozłożył się szpetnie na ziemi.
Ktoś w pełnym biegu nadepnął mu na palec. Zawył, zaczął zrywać się na nogi, został znowu obalony i znalazł się znowu na czworakach, a wtedy wpadł na myśl, że bierze udział nie w pościgu, lecz w ucieczce. Wszyscy śpieszyli z powrotem do wsi. Podniósł się i on i otrzymał ciężki raz po za ucho. Zachwiał się i pośpieszył z powrotem ku oberży, przeskakując przez osamotnionego Huxtera, który obecnie siedział na drodze.
Z tyłu po za sobą, gdy już był na połowie schodów oberży, usłyszał nagle ryk gniewu, wyrywający się z pośród mnóstwa zmieszanych głosów, oraz donośne trzaśnięcie w twarz. Głos rozeznał, jako głos Człowiek Niewidzialnego, a krzyk był krzykiem kogoś, rozwścieczonego bolesnem uderzeniem.
W tej chwili pan Cuss znalazł się z powrotem w salonie.
— Wraca, panie Buting! — zawołał, wpadając. — Ratuj się!
Bunting stał w oknie, zatopiony w usiłowaniu okrycia się matą i kawałkiem gazety.
— Kto powraca? — spytał tak przestraszony, że o mało cały kostyum nie zleciał z niego.
— Człowiek Niewidzialny! — rzekł Cuss i pobiegł ku oknu. — Lepiej będzie, jeżeli się stąd całkowicie usuniemy! Bije, jak obłąkany! Poprostu, jak obłąkany!
W następnej chwili już znajdował się na podwórzu.
Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/85
Ta strona została przepisana.