stabla Jafersa. Dosyć prosta historya, co? Nazwiska i wszystkie szczegóły wymienione.
— Boże! — jęknął znów Marveł, spoglądając nerwowo dookoła siebie i próbując policzyć pieniądze w kieszeni tylko przy pomocy dotyku, a w głowie snując nowe i dziwne myśli. — To brzmi niesłychanie zdumiewająco.
— Czy nieprawda? Ja to nazywam rzeczą niezwykłą. Nigdy przedtem nie słyszałem nic o Człowieku Niewidzialnym, ale dzisiaj słyszy się o takich niezwykłych rzeczach... że i ta wiadomość...
— Jest prawdopodobną? — podchwycił Marvel, usiłując zachować spokój.
— Zupełnie prawdopodabną — rzekł marynarz.
— I nabroiwszy znikł? — pytał Marvel. — Poprostu uszedł i na tem koniec, co?
— A koniec! — odparł marynarz. — Ba!... czy to jeszcze nie dosyć?
— Zapewne, że zupełnie dosyć — rzekł Marvel.
— I mnie się tak samo zdaje — mruknął marynarz. — Mnie się tak samo zdaje.
— Czy nie miał żadnych wspólników... Nic gazeta nie pisze, czy nie miał wspólników? — pytał Marvel skwapliwie.
— Czy nie dosyć jednego podobnego pana? — roześmiał się marynarz.
Skinął głową z lekka i mówił dalej:
— Sama myśl o tem, że ten zbrodniarz chodzi sobie po świecie swobodnie, czyni na mnie wcale niemiłe wrażenie!... Obecnie jest na wolności, a z pewnej rzeczy wnioskując, należy przypuszczać, a nawet mo-
Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/94
Ta strona została przepisana.