Nie tak szybko na lekkiem pędzą wozy kole,
Gdy z swych więzień w obszerne wysypią się pole;
Nie tak rączo powoźnik, gdy do mety goni
I lejcami potrząsa i zacina koni.
Zewsząd wrzawa, krzyk, odgłos i poklask powstaje:
Brzmią niemi brzegi morza, pagórki i gaje.
Najpierwszy przed innymi Gyas się wypuszcza,
A gdy siekł morskie wały, wznosi okrzyk tłuszcza.
Za nim Kloant pospiesza, ale łódź leniwa
Mimo dzielniejszych wioseł w biegu się wstrzymywa.
Za nim Centaur z Prystynem pędzą bez odwłoki;
Równa w nich jest usilność, równe są ich kroki.
Już Pryst spieszy, już Centaur Prysta ma po sobie,
Już zrównawszy swe czoła biegną nawy obie
I długiemi wiosłami krają słone wały.
Już, już wreszcie do mety obie dobiegały;
Gdy Gyas, co przód zyskał w początku rozprawy,
Tak pogramia Meueta, sternika swej nawy:
Gdzież się tam bierzesz w prawo? skieruj okręt w biegu,
Niech inni płyną środkiem, ty się trzymaj brzegu.
Rzekł; lecz Menet ukrytej bojąc się opoki,
Zwraca przodek okrętu na przestwór głęboki.
Gdzież więc dążysz Monecie? płyń na ostre głazy,
Znowu Gyas głośnymi zawołał wyrazy.
Wtem patrzy i postrzega Kloanta na przodzie;
Po średniej skał i nawy wymknął się on wodzie.
W jednej tylko Gyasa zdołał ubiedz porze
I dosięgnąwszy mety wypłynął na morze.
Natychmiast żal bez granic młodzieńca zachwyca
I potok łez obfity wylewa źrenica;
Niepomny życia ziomka i swej własnej sławy
Leniwego Meneta strąca w morze z nawy;
Rwie za rudel, sam pełni powinność sternika
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/116
Ta strona została przepisana.