I zachęcając majtków ku brzegom umyka.
Menet w szacie przemokłej i razem niemłody,
Ledwie zdołał z głębokiej wynurzyć się wody.
Jednak płynie ku skałom i wdziera się na nie;
Gdy padł, gdy się z wód otrząsł, śmieli się Trojanie.
Że Menestej z Sergestem prześcignie Gyana,
Wraz obydwóm nadzieja błysła pożądana.
Wybiegł Sergest i częścią nawy dotknął skały;
Lecz również rudlem o nią Pryst się otarł śmiały.
Wzmaga się więc w Meneście myśl zwycięztwa chciwa,
Wpada pośród swych majtków i tak ich zagrzewa:
Towarzysze Hektora! gdy Troja runęła,
Jam was wybrał, ziomkowie, za mną więc do dzieła!
Teraz męztwa dowiedźcie, któreście wskazali,
W Getulach, w jońskiem morzu i wśród wirów Mali.
Nie o pierwsze zwycięztwo Menest się dobija,
Jednak Lecz ten niech wygra, komu Neptun sprzyja.
Niech tylko Menest z wstydem ostatni nie znijdzie,
Zapobieżeie ziomkowie najdroższej ochydzie.
Oni wszystkie do wioseł natężyli siły;
Warczy łódź w szybkim pędzie, wody ustąpiły.
Zieją spiekłe ich usta spiesznem ciała tchnieniem
I zewsząd pot rzęsisty leje się strumieniem.
Wtem sam los im posłużył ku żądanej chwale;
Bo gdy przód nawy przyparł ku skałom w zapale
I chciał rychlej przez ciasną przedrzeć się zatokę,
Wpadł Sergest na ukrytą pod wodą opokę.
Jękły głazy, skruszone wiosła się rozprysły,
I boki przodku łodzi na skałach zawisły;
Krzyczą majtki, w osęki, w koły uzbrojeni,
Zbierają szczątki wioseł po morskiej przestrzeni.
Wzrasta przez to w Meneście, radość i odwaga;
Dając szybszy ruch wiosłem, wsparcia wiatrów błaga
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/117
Ta strona została przepisana.