Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/131

Ta strona została przepisana.

Sama mi podawała głownią rozżarzoną.
Ogniem Troi szukajcie, tu wasz dom, zawoła.
Czas nadszedł, któż tym dziwom oprzeć się wydoła?
Oto cztery ołtarze dla Neptuna stoi;
Sam Bóg serca dodaje, sam nas ogniem zbroi.
Rzekłszy, roztlone głownie porywa z ogniska,
Wstrząsa je własną ręką i ku nawom ciska.
Osłupiały Trojanki z trwogi i zdumienia;
Wtem najstarsza w ich gronie a Pyrgo z imienia,
Licznych synów Priama mamka doświadczona,
Nie jest to, rzecze, matki! Dorykleja żona;
Nieochybne znamiona bóstwo w niej wydały,
Wzrok ognisty, twarz, mowa i chód okazały.
Jam odeszła Beroję złożoną chorobą;
W niemocy z ciężkim żalem płakała nad sobą,
Że od niej jednej Anchiz nie będzie uczczony
Rzekła, wtem zmierzłą flotę trojańskie matrony
Niepewne przebiegały złośliwem wejrzeniem,
Czy tu osiąść, czy płynąć za bogów skinieniem;
Aż Irys równem skrzydłem biorąc lot wysoki
W ucieczce, wielką tęczą przecina obłoki.
Zdumiałe tem zjawiskiem i szałem poddęte,
Wrzeszcząc, ognie z ołtarzów porywają święte,
Miecą głownie i chrósty i gałęzie w nawy.
Wre pożar przez barwione wiosła, stery, ławy.
Do grobowca Anchiza, który lud obsiada, —
Z wieścią łodzi zgorzałych Eumel przypada.
Ujrzeli dym z popiołem w obłoki wzniesiony.
Pierwszy Jul, jak dowodził konnemi przegony,
Tak natychmiast na koniu w obóz zdjęty trwogą
Pędzi, a zbledli mistrze wstrzymać go nie mogą. —
Co za nowe szaleństwo wzburza was niestety!
Co czynicie, zawoła, nieszczęsne kobiety?