W greckież-li to obozy ogień zgubę sieje?
Nie wrogów ale własne niszczycie nadzieje!
Jam wasz Julus. To mówiąc szyszak z głowy ciska,
W którym na wzór bitw krwawych wyprawiał igrzyska;
Wnet Enej z Trojanami ku brzegom pospiesza.
Z trwogi w lasy i skały pierzchła kobiet rzesza,
Czyn ich obmierzł im z życiem, ziomków swych poznały,
Stygną w nich przez Junonę wzniecone zapały.
Nie przeto trwogą wszystkich zwraca pożar z siebie,
Tli się pod mokrem drzewem w wolnym dymie zgrzebie,
Szerzy płomień okropne wśród okrętów szkody;
Daremnym jest trud mężów, próżnym zalew wody.
Wtedy Enej z żałości zdarł szaty na sobie,
I wznosząc ręce, bogów błagał w tym sposobie:
Jeźlić jeszcze nie wszyscy obmierzli Trojanie,
Jeźli w tobie los nędznych budzi zlitowanie,
Jowiszu! niech od ognia twa moc flotę broni,
Ty sam smutny los Trojan wyrwij z zgubnej toni.
Lub jeźli we mnie jaką upatrujesz winę,
Spuść gromy, niech w tem miejscu z twojej ręki zginę.
Ledwie rzekł, deszcz nawalny lunął z czarnej chmury,
Drżą od grzmotu strasznego i niwy i góry;
Zewsząd wiatrem zgęszczona runęła ulewa,
Woda łodzie przepełnia; wilgną pod nią drzewa.
Lał deszcz aż póki pożar nie ugasł rozdęty,
I wszystkie ocalały prócz czterech okręty.
Lecz Enej takim ciosem do gruntu wzruszony,
Zwraca troski w swej myśli w te i owo strony:
Czy niepomny wyroków w sykulskiej krainie
Osiędzie, czyli w ziemię Italów popłynie?
Wtem Naut letni, któremu Pallada łaskawa
W mnogich kunsztach naukę i biegłość nadawa,
Objawia, czem się ściągnie bogów rozjątrzenie
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/132
Ta strona została przepisana.