Daj dłoń i przez okropne przeprowadź mię tonie,
Bym spokojne siedlisko znaleść mógł po zgonie.
Rzekł; wtem wieszczka mu w takim odpowie sposobie:
Zkądże żądza tak płocha wzbudziła się w tobie?
Tyż więc straszną jędz rzekę i stygijskie fale
Bez pogrzebu i prawa chcesz przebyć zuchwale?
Przestań błagać i ufać przeciw bogów woli,
I słuchaj co ci powiem na ulgę niedoli.
Przerażeni Leukańcy groźby niebieskiemi
Będą w całej twe kości przebłagiwać ziemi;
Wzniosą grób, w kornym dary złożą ci obrzędzie,
To miejsce imię twoje wiecznie nosić będzie.
Na ten głos tęskne serce lżejszy żal uciska,
I kraj ten Palinura używa nazwiska.
Już w dalsze przez las głuchy spieszyli zawody,
Już do brzegu szumiącej zbliżali się wody;
Gdy to spostrzegł przewoźnik od Styksu koryta,
Pierwszy tymi wyrazy karcąc ich przywita:
Ktokolwiek się przybliżasz, powiedz bez odwłoki,
Po co tu zbrojny idziesz i wstrzymaj twe kroki.
Tu cienie i sen mieszka, i noc snów szafarka;
Ciała żywych stygijska nie przemyca barka.
Na złe wyszła powolność dla Alcyda moja,
Na złe, gdym wraz z Tezejem przewiózł Pyrytoja,
Chociaż wzięli ród z bogów, niezwalczone duchy:
Pierwszy sam stróża piekieł okował w łańcuchy
I wywlókł go drżącego z Plutona dziedziny;
Ci przyszli łoże boga wyzuć z Prozerpiny.
Na to wieszczka Apolla w krótkiej rzecze treści:
Nie troszcz się, takiej zdrady zamiar nasz nie mieści
Broń ta gwałtu nie zrządzi. Niechaj to sklepienie
Oszczekując, stróż piekieł blade straszy cienie.
Niech dla nas Prozerpina czysta i wstydliwa
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/151
Ta strona została przepisana.