Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/231

Ta strona została przepisana.

Miecz złocisty, gnoskiego dzieło Likaona;
Kryje go pochwa z kości słoniowej zrobiona.
Odstępuję Niżowi z lwiej skóry odzienia
Menest, wierny się Alet na szyszaki mienia.
Idą zbrojni, starszyzna za nimi wychodzi;
Życząc im, do bram wiodą podeszli i młodzi.
Odprowadza ich również piękny Jul z innymi
Wyższy nad wiek swój duszą i troski męzkiemi;
Różne daje im w drodze do ojca rozkazy,
Ale Wiatr uniósł wszystkie w powietrze wyrazy.
Wyszli, przebyli rowy, przy nocnej ciemnocie
Spieszą w obozy wrogów; lecz wprzód mężów krocie
Spotka z rąk ich zagłada. Widzą na darninie
Liczne ciała zmroczone i we śnie i w winie.
Tam ludzie wśród zaprzęgów i między kołami,
Tam wozy; tu broń leży razem z napojami.
Pierwszy się syn Hyrtaka w ten sposób odzywa:
Eurialu! działajmy, sama rzecz nas wzywa.
Oto droga; ty zważaj, aby zastęp jaki
Z tyłu ku odwrotowi nie przeciął nam szlaki.
Ja tu będę pustoszył: drogać się rozszerzy.
To rzekłszy, głos przytłumia i mieczem uderzy
W Ranmeta, co na łożu stanem kobiercami
Leżąc wysoko, chrapał całemi piersiami:
Król i dla Turna króla wieszcz nad innych luby.
Lecz go wieszczby nie mogły ocalić od zguby.
Trzech sług, co legli płocho, wśród broni zabija,
Giermka Rema, woźnicę. Tego zwisła szyja
Ścięta, pada pod konie. Wnet głowy pozbawia
Rema, a kadłub we krwi spluskany zostawia.
Pieni się ziemia czarną posoką zalana.
Wtem Lamira i z Łamem młodego Serana
Morduje: ten ostatni wziął piękność w udziele;