I przez rany śmierć piękną dla siebie przyspieszy?
Wtem podniósł w ręku dziryt do rzutu gotowy
I, spojrzawszy w twarz Luny, temi rzecze słowy:
Strażniczko kniej, i chlubo wszystkich gwiazd na niebie!
Wesprzyj mię, o bogini, w tak wielkiej potrzebie.
Jeźli cię ojciec Hyrtak w jakim uczcił darze,
Jeźlim kiedy twych gmachów podwoje, ołtarze
Obciążał z własnych łowów przyniesionym zyskiem:
Dozwól mi tłum ten zmieszać, kieruj mym pociskiem.
Rzekł, i włócznię niezłomną z całej rzucił mocy:
Puszczona kraje w locie czarne cienie nocy,
Ugadza w grzbiet Sulmona, a potężnie wzbita
Pęka i samem ostrzem przeszywa jelita,
Ten z swej piersi krwi ciepłej miotając strumienie
Padł skrzepły i okropne wydawał jęczenie.
Oglądają się wszyscy. Szczęściem uniesiony
Rzuca znowu na drżących dziryt wymierzony.
Cios warczący przeszywa obie Taga skronie,
I w przeniknionym mózgu rozegrzany tonie,
Wścieka się srogi Wolscens, a w zajadłym gniewie,
Z czyjej ręki cios wypadł, gdzie ma natrzeć, nie wie;
Lecąc na Euriala z dobytem żelazem,
Twa mi krew, rzekł, odpowie za obydwóch razem.
Nizus strwożon, bezmyślny, bo w żadnym sposobie
Ani skryć się, ni żalu znieść już nie mógł w sobie,
Otom jest, mnie Rutule mordujcie, zawołał,
Moją jest cała zdrada: ten ni śmiał, ni zdołał;
Niech niebo słowom moim świadectwa udziela.
Tak bardzo nieszczęsnego kochał przyjaciela.
Wołał; lecz oręż siłą napędzony całą
Już kości nieszczęsnego i pierś strzaskał białą.
Broczy krew piękne członki i Eurial kona;
Spada na kształtne barki szyja pochylona.
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/234
Ta strona została przepisana.