I na rękach w domowe odnoszą ją ściany:
Tak im zlecił Ilion i Jul rozpłakany.
Wtem zdala straszliwymi srogiej miedzi głosy
Grzmi trąba, krzyk się rozległ, odbrzmiały niebiosy.
Zastęp Wolsków, tarczami osłoniwszy głowy,
Spieszy wały rozburzyć, porozrzucać rowy;
Część na mur po drabinach wstąpić przedsiębierze,
Śledząc gdzie snadny przystęp, mniej liczni żołnierze.
Grad pocisków Trojanie siły złączonemi
Sypiąc na nich, strącają osęki twardemi.
Długą walką w obronie murów wyćwiczeni,
Wielką liczbę ogromnych staczają kamieni
Chcąc złamać puklerzami rotę umocnioną.
Ci znoszą wszystkie ciosy pod grubą zasłoną;
Przecież wytrwać nie mogą, bo gdzie szyk ogromny,
Zbliży się, lecą Teukrzy tocząc głaz niezłomny.
Pękł nakoniec dach z tarczy pod twardą opoką,
Ziemię w trupy Rutulów zasławszy szeroko.
Wnet walk ślepych z pod tarczy zrzekają się sami
I biegną Trojan z wałów spędzić pociskami.
Wtem z innej strony Mezent na sam widok srogi
Wstrząsa sosną tyrreńską, rozrzuca pożogi;
A Mezap syn Neptuna i poskromca śmiały
Koni, drabin na mury! woła, szarpie wały.
Wy, o Muzy! swą siłą wesprzyjcie me pienia;
Nadwszystko Kaliope użycz mi natchnienia.
Jaką rzeź ręka Turna wywarła zaciekła,
Kto kogo w boju z mężów strącił w czarne piekła;
Wy ze mną walk tych rysy kreślcie niepośledne,
Bo pomnieć je i opiąć wy możecie jedne.
Była wieża ogromna z mosty wyniosłymi,
Warowna z położenia. Tę siły wszelkiemi
Zdobyć chcieli Italcy. Trojan zastęp śmiały
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/237
Ta strona została przepisana.