Takim walczą Trojanie z Latyny orężem;
Noga prze sprzeczną nogę, mąż ściera się z mężem.
Z innąd, gdzie potok głazy przez straszne wylewy
Porozrzucał i z brzegów zdarte uniósł krzewy,
Arkady, które nigdy pieszo nie walczyły,
Widząc Pallas Latynom podających tyły,
Gdy ich do zejścia z koni trudność miejsc zniewala;
Prośbą i ostrem słowem do męztwa zapala.
Gdzież to bracia zbiegacie! o przez imię sławne
Ewandra, przez was samych i zwycięztwa dawne,
I przez nadzieje z ojcem zrównania się chwałą
Stójcie! wśród nieprzyjaciół przebijcie się śmiało!
Tam, gdzie szyki najgęstsze przeciw nam się schodzą,
Tam was wzywa ojczyzna pod Pallasa wodzą.
Ludzie to nam podobni, nie bóstwo nas nęka;
I u nas jest im równa jak dusza, tak ręka.
Oto morze nas wały otacza swoimi:
Już ku wstydnej ucieczce zabrakło nam ziemi!
Pójdziem li w obóz Trojan, czy w morskie głębiny?
Rzekł, i pierwszy uderzył w nieprzyjaciół gminy.
Laga mu nastręczyły nieszczęsne zdarzenia,
Gdy chciał ogrom ciężkiego podnosić kamienia;
Gdzie kość grzbietu na dwoje żebra rozdzielała,
Tam go przeszył oszczepem i ten wyrwał z ciała.
Hisbon acz się spodziewał, w dziele nie przeszkodził;
Nim począł, niebacznego wprzód Pallas ugodził.
Okrutną śmiercią drucha próżno się oburzył;
Przeciwnik w wrzących płucach ostry miecz zanurzył.
Uderza na Helena, wstrzymać go nie może
Anchemol, co macochy śmiał zbezcześcić loże.
I was w polach rutulskich zmiotła śmierć zawzięta,
Tymbrze z Larydem, Danka podobne bliźnięta.
Widok wasz mylił nie raz z pociechą rodzice;
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/259
Ta strona została przepisana.