Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/281

Ta strona została przepisana.

Wreszcie padł całem ciałem na ziemię wylany.
Wiodą we krwi zbryzgane rutulskie rydwany,
Złożywszy rzęd, koń wojny, tęskny Eton kroczy
I rzęsistemi łzami lica swoje broczy.
Ci hełm niosą, ci oszczep; bo w turnowej dłoni
Została po zwycięztwie reszta jego broni.
Dalej szedł smutny zastęp, pierwszych Tusków grono,
Trojanie i Arkady z bronią odwróconą.
Gdy przeszła w długim szyku pompa pogrzebowa,
Stanął Enej i z płaczem te wymówił słowa:
Do łez innych naglą nas wojenne zacieki:
Pozdrawiam cię Pallasie i żegnam na wieki.
Tyle tylko wyrzekłszy, zaraz w mur wysoki
I w obozy trojańskie spieszne zwrócił kroki.
Alić już oliwnemi pokryci różdżkami
Posły z grodu Latyna przybyli z prośbami,
By ciała rozrzucone klęski wojennemi
Dozwolił sprzątnąć z pola i pogrzebać w ziemi.
Nie ma wojny, tak mówią, z poległych trupami,
Warci względu wprzód zwani gośćmi i świekrami.
Na błagania niesprzeczne wojen zwyczajowi
Przyzwala dobry Enej i tak do nich mówi:
Jakiż los do walk krwawych skłonnymi was czyni,
Że w nas uznać przyjaciół nie chcecie Latyni?
Prosiliście o pokój dla poległych w boju:
Ależ ja i żyjącym nie wzbraniam pokoju;
Przyszedłem, pełniąc bogów rozkazy wyrocze,
Szukam siedlisk, lecz wojny z narodem nie toczę.
Wzgardził król naszym mirem, w Turnie ufność kładzie:
Czemuż się nie poświęcił raczej Tura zagładzie?
Jeźli chce Teukrów wygnać, skończyć klęski wojny,
Mógł się tu potkać ze mną swym orężem zbrojny;
Bóg lub siła jednemu życie by przyznała.