Drży Achil i Diomed, nawet Aufid rzeka
W morze adriatyckie ztrwożona ucieka?
Gdy występny drżąc chytrze, że mój gniew rozdrażnią
Te słowa, niecne zbrodnie powiększa bojaźnią.
Nie trwóż się: podłej duszy nie stracisz z mej dłoni;
Niech ją w tobie bezpieczną pierś twoja osłoni.
Teraz, o wielki ojcze, wracam ku twej radzie.
Jeźli król w broni naszej nadziei nie kładzie,
Jeźliśmy tak upadli, jeźli raz cofnieni
Giniem twierdząc, że dla nas los się walk nie zmieni:
Żebrzmyż miru, wyzuci z broni i sromoty.
O gdyby w nas cokolwiek z dawnej tkwiło cnoty!...
Szczęsny, kto na wstyd patrzeć oczyma własnemi
Nie chcąc, poległ i w zgonie zakosztował ziemi!
Lecz jeźli mamy siły i młódź nietykaną,
Jeźli miasta italskie ku wsparciu nam staną,
Jeźli z nami Trojanie równe znieśli klęski,
Jeźli krwawo ich wieniec kosztował zwycięski:
Czemuż nikniem za pierwszem wojny podniesieniem?
Za cóż strach nas przeszywa przed trąby zabrzmieniem?
Wiele spraw wzniósł dzień jeden za szczęścia powrotem,
Wielu strącił los nisko i wywyższył potem.
Jeźli nam odmawiają wsparcia Etolowie,
Jest Mezap, szczęsny Tolumn, są inni wodzowie
Tylu dzielnych narodów: w niepoślednej części
Zbiór Laurentów z Latyny chwała bitw umieści.
Hufcom miedzią błyszczącym stojąca u przodu
Jest i Kamilla z Wolsków świetnego narodu.
Jeźli Teukrzy wyzwanie niosą mnie jednemu,
Jeźli ja sam zawadzam dobru powszechnemu:
Jeszcze ta dłoń zwycięztwu zmierzłą się nie stała,
Bym unikał od boju, gdy mię czeka chwata.
Niech zrówna Achillowi, niech ojczystą zbroję
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/291
Ta strona została przepisana.