Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/296

Ta strona została przepisana.

Tam wśród cierni i lasów znalazłszy ukrycie,
Mlekiem końskiem została córka wykarmiona,
Tak, że nad jej ustami gniótł klaczy wymiona.
Gdy krok pierwszy nóżęta zrobiły dziecięce,
Łuk i strzały przywiązał i dał broń w jej ręce;
Za czepiec złoty, za płaszcz długi: łup tygrysi,
Skóra wielka od głowy na jej barkach wisi.
Miękką dłonią od dziecka pociski miotała,
Sznurem procy nad głową wywijać umiała.
Łabędź biały, strymoński żóraw, legł z jej reki.
Liczne ją zwać synową pragnęły Tyrrenki;
Napróżno: cześć jej całą Diana dziedziczy,
A na wszystko przenosi broń i wstyd dziewiczy.
Gdyby ją bój nie nęcił wraz z Teukrów zagubą,
Byłaby odtąd dla mnie towarzyszką lubą.
Lecz gdy ją popychają srogie przeznaczenia,
Rzuć, spiesząc w kraj Latynów, niebieskie sklepienia,
Gdzie wre pod krzywą wróżbą wojna zawiązana;
Weź, i te mściwą strzałę, wydobądź z kołczana:
Ktokolwiek dotknie ciosem tej świętej postaci,
Czy Trojanin, czy Rutul, krwią śmiałość opłaci.
Sama ciało Kamilli z brońmi niezdartemi,
Uniósłszy w grób obłokiem, zwrócą ojców ziemi.
Rzekła, a nimfa z niebios szybkim spiesząc krokiem
Zabrzmiała czarnym wkoło pokryta obłokiem.
Już się Trojan potęga ku miastu zbliżała;
Tu ciągną wodze Tusków, tam zaś jazda cała
Podzielona na hufce; zatętniało błonie,
Ściągnięte wędzidłami, rżą zuchwałe konie,
Kręcąc się tu i owdzie; las włóczni straszliwy
Jeży się, blask oręży odbił się o niwy.
Mezap, szybkie Latyny i jazda Kamilli,
Koras z bratem, naprzeciw szyki swe sprawili,