Za ogłoszeniem trąbą miłych uczt Bachowi
Przy stołach i przy kuflach dosiedzieć gotowi!
Roskosz wasza, gdy wieszczek obrzędy opieje
I dla spełnienia ofiar w gęste wezwie knieje.
Rzekł, lecąc na śmierć z koniem ku zbiegłym gromadnie,
I w zapędzie z przegróżką na Wenula wpadnie.
Wnet strąconego z konia ręki jego władza
Chwyta, i z przed wojsk własnych siłą uprowadza.
Wrzask obłoków dosięga. Już Latynów wzroki
Wszystkie tam się zwróciły. Ognistymi kroki
Leci Tarchon, unosząc męża z bronią razem;
A koniec jego włóczni okuty żelazem
Odłamawszy, poczyna bystrym wzrokiem tropić,
Gdzieby mógł cios śmiertelny w rycerzu zatopić.
Ten w zapasach dłoń wroga od własnego gardła
Odpycha, siła jego sile się oparła.
Jak orzeł z wziętym wężem w górę uniesiony,
Ciśnie go w swoich nogach i zatapia szpony;
Wąż ranny giętkie kłęby w różne strony wije,
Błyska łuską i sycząc w górę wznosi szyję;
Orzeł go srogim dziobem nękać nie przestaje
I swym lotem przemierza napowietrzne kraje:
Tak Tarchon łup unosił z przed tyburskich szyków;
Wzór wodza do dzieł równych wzbudził Tyrreńczyków.
Aruns na śmierć potępion, przy rączej Kamilli
Biegnie z strzałą i zręcznej upatruje chwili:
Gdziekolwiek ona rotom zagrozi napadem,
W tęż stronę Aruns skrycie dąży za jej śladem;
Zkądkolwiek wraca niosąc świetnych zwycięztw plony,
Wnet tam dąży młodzieniec tajemnie zwrócony.
Biega wkoło, przystępu szuka wzrokiem pilnym
I wstrząsa w krzywej myśli oszczepem niemylnym.
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/301
Ta strona została przepisana.