Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/303

Ta strona została przepisana.

Wnet całe wojsko Wolsków, cale zgromadzenie
Obraca na królowę i wzrok i baczenie.
Ona na świst powietrza bynajmniej nie zważa,
Ni na pocisk co dniom jej z wysoka zagraża;
Aż kiedy w pierś jej nagą zatopiona strzała,
We krwi się jej dziewiczej obficie skąpała.
Zbiegły się towarzyszki, konającą panię
Porywają na ręce; radość, pomieszanie
Czując Aruns, ucieka; przed wszystkich oczyma
Drży widząc broń dziewicy, w swej ufności nie ma.
Jak wilk, zagryzłszy w polu byka lub pasterza,
Pamiętny zbrodni, górom swe życie powierza,
Nim cios mściwy złą sprawę we krwi jego zmyje;
Biegnie w las i pod kadłub drżący ogon kryje:
Tak Aruns pomięszany, chcąc zejść z oczu, spieszy
I w ucieczce przepada pośród zbrojnych rzeszy.
Ona chce wyrwać pocisk, przyspieszyć skonanie;
Lecz żeleziec wśród kości tkwi w głębokiej ranie.
Mdleje, już śmiercią skrzepła zapada powieka
I szkarłatny rumieniec z jej lica ucieka.
Wtem do Aki, co jedna z towarzyszek grona
Wiernie dzieli jej troski, tak rzecze nim skona:
O siostro! pókim mogła walczyłam dopóty;
Dziś ginę z srogiej rany, już mgliste ciemnoty
Kryją wszystko dokoła mojemu wzrokowi.
Ty uciekaj i odnieś rozkaz mój Turnowi,
Niechaj Teukrów odparciem stolicę zachowa,
Niech walczy w mojem miejscu; to zrób i bądź zdrowa.
Rzekłszy, upuszcza cugle i na ziemię pada.
Całe ciało powoli śmierć ogarnia blada,
Schyla szyję i głowę, broń upuszcza z ręki;
Uszedł duch w kraje cieniów z okropnymi jęki.