Tembardziej mi wypada wszystko zgłębić wprzódy
I grożące ci zewsząd roztrząsnąć przygody.
Masz państwo z ojca Dauna, i miast wziętych wiele:
Mnie chęć dobra z bogactwy przypadła w podziele.
Jest niejedna w tych krajach bezżenna dziewica,
Wiele z nich wśród Laurentów świetny ród zaszczyca.
Dozwól niech bez obłudy prawdę ci określę;
Może ta być niemiłą, lecz ją rozważ ściśle.
Żadnemu z tych, co niegdyś córki mej życzyli,
Dać nie mogłem: tak z ludźmi bogowie twierdzili.
Zwalczon przez chęć ku tobie, przez krwi obowiązki,
Łzami żony ujęty, wszystkiem stargał związki:
Ja sam oblubienicę z rąk zięciowi wziąłem,
I przeciw woli bogów wojnę rozpocząłem.
Wiesz jakie odtąd klęski spadły na me ludy,
Znasz te, któreś sam, Turnie, podjąć musiał trudy.
Już ledwie bronim miasta w dwóch bitwach zwalczeni,
Gdy nurt Tybru dotychczas krwią się naszą pieni,
Gdy kośćmi pól rozległych bielą się zagony.
Pocóż wznawiam, lub zdanie odmieniam szalony?
Jeźli po zgonie Turna mam się z nimi złączyć,
Czemuż krwawych zapasów za życia nie skończyć?
Cóż więc krwią połączeni ze mną Rutulowie,
Co na to całe państwo Italii powie,
Jeźli cię z córką moją wnijść chcącego w śluby
(Nie spełńcie słów mych losy!) przywiodę do zguby?
Rozważ wojny wypadków smutne niepewności
I nad ojcem sędziwym skłoń się do litości;
Wielki go przestwór od nas w Ardei przegrodził.
Twardego serca w Turnie głos ten nie złagodził,
Sroższe nawet wzburzenie rozjątrza w nim ducha;
A gdy zdołał przemówić, w ten sposób wybucha:
Twoją ku mnie troskliwość złóż królu łaskawy
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/309
Ta strona została przepisana.