Zewsząd przed nim zastępy pierzchają rozbite,
A wiatr sprzeczny wozowi, wzrusza jego kitę.
Męką jest dla Fegeja tak groźna postawa;
Nie zniósł jej: oburzony, przeciw wozu stawa,
Zwraca spienione konie dzielna w nim prawica.
Gdy je ujął, pęd wozu z końmi go zachwyca.
W odkrytego Turn dzidę szeroką wymierza,
Łamie pancerz podwójny i w ciało uderza.
Lecz on tarczą osłonion na wroga otwarcie
Dąży, dobywszy miecza, i woła o wsparcie.
Wtem tknięty pędem wozu na ziemię się stoczył;
Natychmiast Turn ku niemu z orężem przyskoczył
I tam, gdzie szyszak zbroi dotykał się prawie,
Ścina głowę, a tułów porzuca w kurzawie.
Gdy Turn szerzył te klęski, zwycięzkiem żelazem
Menest i wierny Achat i Jul z nimi razem
Wiodą w obóz Eneja zbroczonego z rany:
Długą włócznią swe kroki wspierał naprzemiany;
Pasuje się, by ręką wyrwać pocisk srogi
I najprędszej w ratunku chce się chwycić drogi.
Rozciąć mieczem to miejsce, gdzie cios utkwił krwawy,
Każe, by mógł natychmiast wrócić do rozprawy.
Przybiegł Japis syn Jaza; tego przed innymi
Pokochawszy Apollo, łaskami swojemi
Chciał go z wielkiej miłości obsypać rozrzutnie,
Dając mu laskę wieszcza i strzały i lutnię.
Lecz Japis, by mógł dłużej żyć ojciec schorzały,
W poznaniu ziół lekarskich zatopił się cały;
Nad sławę przeniósł sztukę bez rozgłośnej części.
Wsparty na wielkiej włóczni i drżący z boleści,
Licznem gronem młodzieży wkoło otoczony,
Enej jękami Jula stal nieporuszony.
Już starzec Japis płaszcz swój peoński odpina;
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/320
Ta strona została przepisana.