Jak strzała na powietrze puszczona z cięciwy,
Nieochybnej zagłady jadem napojona,
Gdy wypadnie z rąk srogich Parta lub Cydona;
Pędzi przez kraje ciemnic poloty rączymi:
Tak czarnej nocy córa przypadła ku ziemi.
Ujrzawszy wojska Teukrów wraz z Turna orszakiem,
Stała się nagle z jędzy czarnej nocy ptakiem,
Co się wśród pustych gmachów lub w grobowcach kryje
I przeraźliwym głosem o północy wyje.
W tym kształcie koło Turna snuje się straszydło,
Lata, szumi, o tarczę hydne tłucze skrzydło.
Dreszcz po nim nowej trwogi rozciągnął znamiona;
Wstają włosy na głowie, głos mu w uściech kona.
Gdy poznała świst jędzy, gdy skrzydła zobaczy,
Targa włos swój rozpierzchły Juturna z rozpaczy,
Szarpie twarz i pięściami piersi swe okłada.
Cóż ci, rzecze, o Turnie, pomoc siostry nada?
Co pocznę, jakąż sztuką dni twoje ocalę?
Mogęż z taką potworą spierać się zuchwale?
Już więc walki opuszczam. Bez waszych straszydeł
Dość mam, o hydne ptaki; znam ja świst tych skrzydeł,
Świst śmiertelny; Jowisza nie myli mię władza,
Za porwane dziewictwo tak mi wynagradza!
Pocóż nadał mi prawo wiecznego istnienia?
Mogąc umrzeć, mogłabym zakończyć cierpienia
I wraz z bratem w podziemne zeszłabym mieszkanie.
Cóż mi, Turnie, miłego bez ciebie zostanie?
O, niech mię raczej ziemia w swojej połknie głębi
I niech wieczna ciemnica boginię przygnębi!
Rzekła, i skryła głowę zieloną powłoką
I z strasznym jękiem w rzekę skoczyła głęboką.
Wtem Enej nagląc wstrząsa wielką z drzewa włócznię
I z duszy zatwardziałej tak przemawiać pocznie:
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/335
Ta strona została przepisana.