Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/49

Ta strona została przepisana.

Ani się z samych Trojan posoka rumieni,
Gdy męztwo w swoich sercach wzbudzą zwyciężeni,
Giną od ich oręża zwycięzcy Danaje.
Wszędy płacz, strach i śmierci tysiączne rodzaje.
Pierwszy z Greków Androgej otoczony rzeszą,
Widząc nas mniema biedny, że to Grecy spieszą.
Kwapcie się, rzeki, rycerze, przyjaznym wyrazem,
Cóż wam dotąd wzbraniało walczyć z nami razem?
Inni szarpią z pożaru Pergamu ostatki,
Gdyście ledwie wysokie opuścili statki.
Rzekł, lecz gdy odpowiedzi nikt mu nie udziela,
Poznał, że się znajduje wśród nieprzyjaciela.
Osłupiał i wstecz cofnął krok swój i wezwanie:
Tak gdy się komu zdarzy w cierniach niespodzianie
Zdeptać węża, ucieka strwożon widząc żmiję,
Jak ta w gniewie do góry modrą wznosi szyję.
Nieobeznanych z miejscem i trwogą przejętych
Zgładzamy, los nam sprzyja w pracach rozpoczętych.
Horeb uradowany skutkiem wydarzenia,
Oto jest, rzecze, bracia droga do zbawienia;
Pójdźmy za nią bez zwłoki w tak stanowczej dobie,
Zmieńmy zbroje, przywłaszczmy greckie znaki sobie,
Dość nam wkrótce ich trupy dostarczą oręża;
Jedno wrogom, czy zdrada, czy męztwo zwycięża.
Wnet szyszak Androgeja z pływającą kitą
Wdział na się i wziął tarczę z ozdób znakomitą,
Oręż grecki bez zwłoki do boku przypina;
Rytej, Dymas, toż z niemi cała młódź poczyna.
Idziemy uzbrojeni świeżemi łupami,
A wbrew bogom Danajcy mieszają się z nami.
Często walka wśród nocy toczy się zaciekła,
Wielu z Greków strącamy bronią naszą w piekła.
Jedni do naw pierzchają, a drudzy z przestrachu