Krew Dardana utrzyma świetność pierwiastkową
We mnie, co przez cię byłam Wenery synową.
Mnie z woli matki bogów wstrzyma ta kraina.
Bądź więc zdrów i wspólnego kochaj zawdy syna.
Tak rzekłszy, uleciała w napowietrzną drogę.
Płaczę łzami rzewnemi, chcę mówić, nie mogę;
Trzykroć szyjęm jej pragnął ująć w me uściski,
Trzykroć zapęd rąk moich cień oszukał śliski
I nareszcie w przestrzeniach zniknął niewidomych
Na kształt wiatru lekkiego, lub marzeń znikomych.
Tak do mych towarzyszów, noc przebywszy, spieszę,
Widzę nowo przybyłych z podziwieniem rzeszę:
I młodzież odważoną na wszelkie wypadki,
I lud nędzny spostrzegam i męże i matki.
Z wolą i całem mieniem idą pod mą władzę,
W jakikolwiek przez morza kraj ich zaprowadzę.
Już dzień wiodąc, na Idę zeszła zorza złota.
Już wszystkie wojskiem Grecy obsadzili wrota;
Znikła wsparcia nadzieja, więc bogów wyroki
Pełniąc, z ojcem na góry spieszę bez odwłoki.