Przyjaciela w Anchizie poznaje i ściska.
Łączym dłonie z dłoniami i wchodzim w siedliska,
Dziwiąc z głazów odwiecznych wzniesioną świątynię.
Daj nam mury i domy, rzekłem, Apollinie!
Zachowaj drugiej Troi w całości pamiątki,
Ocal uszłe rąk Greków i Achila szczątki;
Za kim, dokąd iść mamy i gdzie wznieść siedliska,
Daj wieszczbę i umysły nasze oświeć z bliska.
Ledwiem rzekł, aż widzimy wkoło pełni trwogi,
Jak się wstrząsł wawrzyn boga z odwiecznemi progi;
Drży góra, drży świątyni tajemna budowa,
Upadamy z pokorą i te słyszym słowa:
Zkąd wyszły wasze przodki, niezłomni Trojanie,
Ta wam ziemia powtórną ojczyzną się stanie,
Ta wasze na swem łonie przygarnie ostatki.
Z troskliwością więc dawnej wyszukujcie matki;
Z niej całą dom Eneja weźmie w rządy ziemię,
I wnuki jego wnuków i tych wnuków plemię.
To gdy wyrzekł Apollo, radość w nas powstała;
Każdy wiedzieć nazwisko miejsca tego pała,
Gdzie nam wracać błądzącym kazał bóg łaskawy.
Wtem mój ojciec na pamięć wiodąc dawne sprawy,
Słyszcie, rzekł, jakie losy przyszłość dla nas chowa:
Tkwi pośród morza Kreta, wyspa jowiszowa,
Tam jest Ida, tam rodu naszego ojczyzna,
Sto miast, i wszędy ziemia zaleca ją żyzna.
Ztamtąd, jeźli zaufać mej pamięci mogę,
Tencer w reckie wybrzeże pierwszą wwiódł załogę,
Jeszcze Pergam nie jaśniał w dziwiącej budowie
I w dolinach rozpierzchli mieszkali przodkowie.
Ztąd Cybele, ztąd kotły Korybantów wzięte,
Las Idy i obrzędów tajemnice święte,
Ztąd lwy, co sprzęgle w pary, ciągły wóz swej pani.
Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/66
Ta strona została przepisana.