siebie młody malarz. Co się stało takiego?... Czyżby Klara zasłabła?...
Czekał jeszcze, przechodził się jeszcze trawiony jakiemś przeczuciem nieokreślonem, i dotrwał tak do dziesiątej, poczem, przekonany, że czekałby napróżno, odszedł w stronę ulicy Malher, na której zamieszkiwał.
Idąc zwolna, z głową smutnie zwieszoną, z ciężarem przytłaczającym piersi, mówił ciągle do siebie:
— Klara jest chorą widocznie... Ta wczorajsza przechadzka, ten kurs ogromny, jakiśmy zrobili, wyczerpały siły kochanego dziewczątka... Delikatne to i potrzebuje bardzo się oszczędzać... Wróciliśmy zapóźno trochę... Czas był bardzo chłodny... Kto wie, czy się nie przeziębiła czasem... O Boże! Boże!.. Zaziębienie może mieć następstwa fatalne!... Nie wiem, jak na złość, jej adresu. Niepozwoliła mi nigdy towarzyszyć sobie do bramy, a ja głupiec, przystawałem na to... — Gdybym miał adres, mógłbym się przynajmniej dowiedzieć, poinformować, uspokoić może, w razie gdyby była cierpiącą, mógłbym jej ofiarować moje usługi... pomódz jej pieniężnie, bo nie miałaby przecie prawa odmówić mi, jako narzeczona moja!... A ja nie wiem nic a nic... i nic się dowie-
Strona:PL Wielki los by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No18 part05.png
Ta strona została skorygowana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/15/PL_Wielki_los_by_X_de_Mont%C3%A9pin_from_Dziennik_dla_Wszystkich_i_Anonsowy_Y1889_No18_part05.png)