rękę i zeszła z trotoaru, ażeby przejść na drugą stronę ulicy.
Kiedy były na samym środku, posłyszały krzyk jakiś za sobą.
— Trzymaj... łapaj... na bok... z drogi... — wołano.
Teresa odwróciła głowę w stronę zkąd krzyk pochodził i zadrżała od stóp do głów.
Koń zaprzężony do wyładowanego wozu, pędził bez woźnicy galopem.
— Uciekajmy... uciekajmy — zawołała i chciała pociągnąć swoję panią, gdy w tem potknęła się i upadła.
Koń nadleciał jak piorun.
Jedno z kół potrąciło niewidomą i tak pani jak sługa padły o trzy kroki od siebie na bruk, wydając głuche okrzyki, na które odpowiedziało głosów dwadzieścia.
Świadkowie okropnej sceny rzucili się na ratunek nieszczęśliwym.
Teresa zapominając o sobie wołała:
— Moja pani... moja kochana pani... jej trzeba podać pomoc... bo ona biedna niewidoma...
Podniesiono pannę de Rhodé, bardzo wystraszoną, bardzo potłuczoną, ale bez żadnego szwanku groźniejszego.
Strona:PL Wielki los by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No32 part12.png
Ta strona została skorygowana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/2c/PL_Wielki_los_by_X_de_Mont%C3%A9pin_from_Dziennik_dla_Wszystkich_i_Anonsowy_Y1889_No32_part12.png)