Ze starego kufra dzieci wyciągnęły i ojcu przyniosły kołnierz z sukna niebieskiego, oszyty srebrzysta tasiemką.
— Co to, tatusiu?... od czego to?... Skąd się to tam wzięło?...
Ojciec wziął w ręce wązki, wypłowiały pasek, do oczu go przybliżył, — długo wpatrywał się weń w milczeniu...
Ciekawość dzieci jeszcze bardziej wzrosła.
— Tatusiu kochany! — niech nam tatuś powie!... My koniecznie chcielibyśmy się dowiedzieć!...
Ojciec przesunął ręką po oczach — może mu się czem zaprószyły? — potem westchnął głęboko i rzekł drżącym głosem:
— To jest kołnierz od mojego mundura...
— Od mundura? — zdziwił się najmłodszy synek. — To tatuś był w wojsku?...
— Od mego mundura szkolnego!
Dwaj starsi chłopcy wystąpili z opozycyą.
— To być nie może! Żadna szkoła nie nosi mundurów niebieskich ze srebrnem oszyciem. Przecież znamy wszystkie: rządowe i prywatne.
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/019
Ta strona została uwierzytelniona.