dynem urozmaiceniem jego »dzieł« są kombinacye tych trzech motywów. Czasem myśliwy idzie w pole szukać zająca, a zając tuż za jego plecami wesoło sobie skacze; to znów pies i zając biegną w przeciwne strony, a myśliwy stoi pośrodku, broń oparł o drzewo i spokojnie pociąga sobie z oplatanej butelki; to wreszcie pies stoi wyprężony i gotowy do skoku, a myśliwy strzela do zająca kulą — przyczem widać tę kulę wylatującą z lufy i zmierzającą po linii matematycznie prostej (artysta wykreśla ją przy ekierce) w biednego szaraka...
Klasa posiada innych jeszcze artystów, w rodzaju niższym cokolwiek, ale za to — praktyczniejszym.
Są to nie tyle artyści, co majsterkowie, w swojej drobnej specyalności niezrównani i niezastąpieni.
Trudno naprzykład wyobrazić sobie, coby niebieskie mundurki poczęły i jakby sobie radziły bez kolegi »Hefajstosa« — tak przezwanego stąd, że jest na podobieństwo bożka owego kulawy.
Los, upośledzając go pod względem nóg, wynagrodził go za to zwiększoną zręcznością ręki. Nikt w klasie nie dorównywa Hefajstosowi w talencie — »temperowania« piór.
W szkole P—skiej stalówki znajdują się pod klątwą — uczniowie są obowiązani pisać wyłącznie piórami gęsiemi.
— Strzeżcie się piór stalowych! — powtarza
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.