rozpłaszcza się, nakształt małego naleśnika, następnie brzegi tego naleśnika zlepiają się ze sobą jak najszczelniej, z pozostawieniem we środku pustej, a właściwie: powietrzem wypełnionej przestrzeni. Ta uwięziona kulka powietrza tworzy bąbelek, który, po naciśnięciu palcem, pęka, wydając lekki trzask...
Właśnie dla owego trzasku nazywa się ta guma »strzelającą«.
»Kataryniarz«, którego kieszenie zawsze są wypchane parciankami, krowiankami, dętkami i t. p., zawsze również, dla chętnego i gotówką płacącego nabywcy, ma przygotowany, między zębami lub pod językiem — kawałek »strzelającej gumy«.
Z uznaniem dla niebieskich mundurków zaznaczyć należy, że posiadając wśród siebie czterech wymienionych »artystów«, umieją każdemu wymierzać co mu się należy.
Konopkę wielbią, Welinowicza chwalą, »Hefajstosa« lubią, »Kataryniarza« zaś płacą i — w oczy mu mówią, że jest »marny geszefciarz...«.