Trzcina znów grzmi na katedrze.
— Milczeć — bo do dziennika zapiszę!
Olbrzym wtłoczył się do ławki, głowę wsunął między ramiona — rożkiem chustki oczy ociera.
— Dawidku!... — zwraca się Luceński do drugiego ucznia — powtórz o com zapytywał.
Cieniutki, ale rezolutny głosił odpowiada:
— Pan prosor wymienił trzy zdania oddzielne i kazał przetłómaczyć je na francuski. Pierwsze zdanie: »koń mojego sąsiada...« le cheval de mon voisin; drugie zdanie »zjadł«... il a mangé; trzecie zdanie: »żonę starego jenerała...« la femme d’un vieux général.
Luceński wydostał swą małą tabakierkę, raz po raz z niej zażywa i palce wyciera o rudą perukę. Jest widocznie bardzo zadowolony.
Podsuwa tabakierkę uczniowi.
— Jesteś zuch, Dawidku... Tu es un brave garçon! Zażyj, boś wart tego.
Chłopiec zanurza koniuszek palca w tabace i do nosa przykłada.
— Jesteś zuch i masz głowę na karku. A Kucharzewski jej nie ma. Stało się, com przepowiedział: Dawid uciął głowę Goliatowi!
Dowcip zdobywa uznanie klasy. Wszyscy, z wyjątkiem zawstydzonego i czerwonego ze złości olbrzyma, pokładają się od śmiechu.
Niedługo potem przypadła lekcya religii. Ksiądz prefekt, wysłuchawszy innych, zwrócił się do Kucharzewskiego:
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.