przybiera mimowoli w głosie i całem obejściu się odcień pewnej wyższości — tamten zaś milcząco tę wyższość uznaje i głowę przed nią pochyla.
Ach! trzeba widzieć obu chłopców przy lekcyi! Wroński, wspinając się na palce, rysuje kredą trójkąty i kwadraty na drewnianej ścianie chlewka, zastępującego tablicę — tamten stoi przy nim, śledząc jak najpilniej oczyma każde poruszenie kredy, łowiąc wytężonym słuchem najmniejsze objaśniające słówko.
Dochodzi do tego, że Kucharzewski względem wątłego koleżki zaczyna stawać się nieśmiałym — już nie tylko nie nazywa go »Wroną«, lecz nawet z trudnością niejaką mówi mu: ty...
Szacunek opiera się w tym razie na przyjaźni i wdzięczności. Wszakże to tylko dzięki Wrońskiemu, Kucharzewski, dla którego dawniej osobliwością była »trójka z minusem« — składa teraz wszystkie egzaminy na stopień dobry, bardzo dobry i celujący.
Niebawem cud wypełnia się do końca. Na popisie publicznym, gromadzącym sam »kwiat« miejscowego towarzystwa, inspektor wywołuje Kucharzewskiego, żeby mu wręczyć — list pochwalny.
Olbrzym jest niemal przerażony swem szczęściem. Nieoczekiwany zaszczyt wzrusza go i przygnębia. Idąc po nagrodę, jest tak zgięty i skurczony, że wydaje się prawie małym.
Gdy Wroński i Kucharzewski razem powracają do domu, pierwszy dźwigając czerwoną, wyzłacaną
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/127
Ta strona została uwierzytelniona.