Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

książkę, drugi zwinięty »w trąbkę« list pochwalny, każdy od pierwszego spojrzenia poznaje, że to przyjaciele. Ale mały Pilades ma tu widoczną wyższość nad wielkim Orestesem — naturalnie wyższość moralną tylko, gdyż pod względem wzrostu daleko mu do niego.
Pochylając się, uniżony, szacunkiem dla młodszego kolegi przejęty olbrzym wygląda, jak słoń prowadzony przez kornaka.
Kucharzewski, w imieniu matki swej, zaprasza kolegę na »poczęstunek«. Biedna wdowa, widząca całą przyszłość swą w synu, jest do łez rozrzewniona dobrocią Wrońskiego i wszystkiem, co on uczynił dla jej jedynaka. Ściska mu ręce, w głowę go całuje, potem zasadza do nakrytego stołu, gdzie przygotowała wiosenne przysmaki: młodą rzodkiewkę, świeże masełko, twaróg ze szczypiorkiem, jajecznicę...
Radość otrzymanych nagród pozbawiła chłopców apetytu — jednak Wroński, aby nie sprawić przykrości pani Kucharzewskiej, wszystkiego potrosze próbuje i wszystko wychwala.
Kolega odmienia mu talerze, przysuwa półmiski, zachęca do jedzenia. Ogromną ma ochotę »poklepać« Wrońskiego po plecach — ale spojrzawszy na swą olbrzymią łapę i wątłe barki kolegi, odpędza od siebie tę pokusę.
Wprost chłopców siedzi matka olbrzyma, kobiecina niewielkiego wzrostu z żółtą, chorobliwą twarzą. Nic nie mówi, tylko uśmiecha się, wzdy-