nuje dziewki dojącej krowę i wydaje polecenia dotyczące podwieczorku.
Nad jej głową, nakształt kartaczów, przelatują urywane, krzyżujące się zdania:
— Meklemburg-Strelitz, miasto stołeczne Strelitz!... Meklemburg-Szwerin, miasto stołeczne Szwerin!... Hessen-Darmstadt... Sachsen-Weimar!... Badeńskie!... Toskańskie!...
— Siedm krów chudych pożarło siedm krów tłustych!... Siedm krów tłustych pożarło siedm krów chudych!... Siedm krów chudych!... Siedm krów tłustych!...
— Nominativ: das Buch... das Buch... das Buch... Genitiv: des Buches... des Buches... des Buches... Dativ...
Szymczak, kołysząc się na gałęziach, wykuwa monotonnym głosem historyę powszechną — opuszczając daty, na zasadzie konwencyi zawartej z Żebrowskim.
Nad tym całym chórem panuje przenikliwy dyskant Gembarzewskiego, który na szczycie dachu, w sąsiedztwie komina, skanduje bajkę Fedra:
— Ad rivum eundem Lupus et Agnus venerant...
Przeróżne dziwy z tą bajką wyprawia. To ją śpiewa na nutę krakowiaka, to deklamuje tonem naprzemian: groźnym, błagalnym, wesołym, jęczącym... Wyrazy najfantastyczniej przerywa, a potem wiąże ze sobą...
— Ad-ri-vum-e.. ad-ri-uum-e... Un-dem-lu...
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.