Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

Matka Kucharzewskiego nie ma nikogo na świecie prócz swego jedynaka — który jest jej całą pociechą na dziś, całą nadzieją na jutro...
W letnie wieczory, w Narwi i jej odnogach, ani jedna ryba nie cieszy się spokojem. Gromady chłopców kąpiących się zewsząd ją wypłaszają krzykiem, śmiechami, pluskaniem...
Mistrza równego Kucharzewskiemu niema pomiędzy nimi — są jednak adepci, uzdolnieni to w tym, to w owym kierunku.
Jeden umie pływać w pozycyi stojącej, w czapce na głowie, na którą nie pryśnie ani jedną kropelką wody; inny pływa, leżąc na wznak i paląc przez cały czas papierosa. Jest taki, który potrafi przepłynąć trzykrotnie rzekę w miejscu jej największej szerokości; nie brak i takiego, który wrzuciwszy do głębiny spory kamień, potem, dawszy nurka, znajdzie go na dnie i z wody wyniesie.
Są artyści, ale są też i niedołęgi, których tamci nazywają wzgardliwie »fuszerami« lub »partaczami«.
Poczciwy tłuścioszek, Piotruś Mieszkowski, należy, niestety, do ostatnich.
Ileż napracował się nad nim przyjaciel Kozłowski! — a jednak dotąd pływać go nie nauczył. Okrągły, pulchniutki Piotruś unosiłby się sam, bez żadnego wysiłku na powierzchni wody, jak jabłko, gdyby tylko miał odwagę powierzyć się falom z ufnością — na nieszczęście, na tej odwadze całkowicie mu zbywa.