padku zgromadzili, puścił się jak strzała brzegiem rzeki.
W odległości blizko wiorstowej stamtąd, znajdował się most, przy moście przystań berlinek; przy berlinkach duża przestrzeń, oczyszczona z lodu.
W styczniu zmierzch szybko zapada. Gdy przybyli do mostu, już zaczynało się stawać szaro. Na szczęście, berliniarze, zręczni, inteligentni Niemcy, odrazu rzecz zrozumieli.
W mgnieniu oka spuszczono łodzie, zapalono pochodnie — przy ich blasku kilkudziesięciu ludzi z bosakami zaczęło przeszukiwać rzekę.
Woda, wolno tocząca się pod lodem, powinna była w to miejsce przynieść ciała topielców.
I przyniosła.
Po śmiertelnie długich chwilach oczekiwania, wyciągnięto te biedne ciała, nieruchome, skostniałe, do brył lodu podobne.
Ogromny tłum stał na brzegu, przypatrując się smutnemu widowisku. Całe miasteczko wyległo, przerażone katastrofą.
Tuż przy moście znajdowała się cukiernia z restauracyą i bilardem. Do tej cukierni przeniesiono ciała topielców, rozebrano je, ułożono na zielonem suknie bilardu, niby na stole anatomicznym.
Przybyli lekarze, felczerzy; zaczęto stosować wszelkie środki ratunkowe.
Długo przeciągały się te wysiłki, nie dające ża-
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.