długo milczy, upatruje wśród ściśnionych szeregów ofiary.
Znalazł...
— Smoliński! — pada komenda, jak wystrzał.
Smoliński patrzył właśnie w okno, niczego się nie spodziewając.
Jest to »poczciwości« chłopiec, tłusty, szerokopleczysty wieśniak, mówiący przez nos. Posiada szczególną skłonność do przeciągania ostatnich wyrazów w zdaniu tonem śpiewającym. Nazywają go koledzy: »Bonuś« albo »Omega«. Ostatnie przezwisko dostał już później z powodu przeciągłego wymawiania ostatniej litery alfabetu greckiego. »Bonusiem« był od początku, i to przezwisko z dziwną trafnością przystawało do jego poczciwej, nieco ciężkiej figury.
— Smoliński, baczność, uwaga! Napisz na tablicy cztery słowa czynne: amo, moneo, lego, audio.
Siedzący obok prymusa Sprężycki, widząc na co się zanosi — ziewnął szeroko.
— Durniu! — krzyczy, dostrzegłszy to, Izdebski. — Mów zaraz co znaczy amo!
— Amo kocham, moneo upominam, lego...
— Stój, bestyo! — wstrzymuje go łacinnik. — Pytałem tylko o amo!
Ale tamten, jak puszczona w ruch pozytywka kończy, nie mogąc się powstrzymać;
— Lego' czytam!... audio słucham!... Tryb bezokoliczny: amare, monere, legere, audire!... Czas przeszły dokonany: amavi, monui, le...
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/168
Ta strona została uwierzytelniona.