Sprężycki z miną niewinną zauważa:
— To nie robak, panie prosorze, to — chrabąszcz!
— Krabonsz jest robak! — upiera się tamten.
Prymus otwiera drzwi na korytarz, udaje, że wyrzuca chrabąszcza i powraca z nim do klasy.
Sprężycki nie ustępuje.
— To dopiero! — dziwi się. — Pan prosor mówi, że to robak, a pan psor Salamonowicz uczył nas, że robaki i owady to zupełnie co innego. Więc my teraz nie wiemy, kogo słuchać.
— Sprężycki, marsz do lekcyi! — przerywa mu czerwony od gniewu Niemiec. — Gadaj wiersz!
Sprężycki próbuje ciągnąć dalej swą politykę opozycyjną i kunktatorską.
— Sroki i papugi gadają; człowiek mówi. Tak nas uczył psor Skowroński. Więc czy ja jestem sroka, albo papuga?
Koledzy nie mogą powstrzymać się od śmiechu. Odzywają się zewsząd głosy, przytakujące Sprężyckiemu.
— Ach, tak, panie tak! — krzyczy doprowadzony do ostatniej pasyi Effenberger i wyciąga rękę, aby chwycić Sprężyckiego za ucho.
Ale chłopcu przychodzą z pomocą posiłki. Armia chrabąszczów rozpoczęła właśnie atak ogólny.
Kilkadziesiąt owadów, jakby na komendę, z huczeniem organowem uniosło się w górę. Kilkadzie-
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/175
Ta strona została uwierzytelniona.