Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

swej nadwerężać. Zwycięstwo zostało przy uczniach.
I znów odzywa się dzwonek; odbyć się ma czwarta z kolei lekcya. Wchodzi Łypaczewski, nauczyciel kaligrafii.
Ale popisy kaligraficzne odbywać się nie mogą. Uczniowie twierdzą jednozgodnie, choć różnogłośnie, że »wszystek atrament wylał się« i — nie mają czem pisać.
Rozpoczynają się spory, w których zapalczywy nauczyciel stara się przekrzyczeć uczniów, uczniowie zaś — nauczyciela.
Tymczasem zjawia się stróż z nowym kałamarzem i ścierką do wycierania atramentu. Na przyprowadzaniu katedry do porządku upływa co najmniej dwadzieścia minut.
Przez ten czas nauczyciel opędza się chustką od nacierających nań owadów, a uczniowie udają, że się szykują do pisania. Kałamarze pochowali, oświadczają, że pióra maczać będą na katedrze. Wszystko to ma na celu zyskanie na czasie oraz przygotowanie nowej sztuki, do której łapki i ogonki chrabąszczów są maczane w atramencie.
Łypaczewski »wysztychował« kredą na tablicy i każe uczniom przepisywać w kajetach zdanie ze »Wzorów« Oleszczyńskiego:
»Honor jest jak przepaścista skała«...
Zaledwie ten i ów wypisał w kajecie ozdobne H, rozlegają się krzyki: