zadowolenie. Zdarza mu się też wówczas niekiedy przerwać czytanie, i rzec, nie patrząc na nikogo:
— Słowacki wyraziłby to nieskończenie lepiej. Ale trudno równać się ze Słowackim...
Z tych napomknień domyślniejsi odgadują właściwego twórcę welinowych poematów. Uwielbienie ich bardziej jeszcze wzrasta. Wiersze wydają się im prześliczne.
Tego dnia profesor Chabrowski wchodzi z miną tajemniczą, na katedrze nie zasiada, dziennika klasowego nie otwiera. Dość długo przechadza się w milczeniu przed ławkami, wreszcie wydobywa z kieszeni książkę niewielką i mówi uprzejmym, przyciszonym głosem:
— Dziś lekcyi właściwej nie będzie. Przyniosłem panom arcydzieło Mickiewicza: »Pana Tadeusza«. Proszę kolejno czytać je na głos. Inni niech uważają. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby każdy z panów umiał później opowiedzieć mi treść i wskazać piękności usłyszanego rozdziału.
Po tych słowach wręcza książkę, siedzącemu z brzegu Sprężyckiemu.
Dumny z wyróżnienia chłopiec zabiera się odrazu do czytania — ale go profesor gestem wstrzymuje.
— Podczas gdy panowie będziecie czytali — mówi — ja na minut kilkanaście wyjdę. Chcę przyjąć udział w małej uroczystości, która się przygotowywa na poczcie. Miasto nasze spotyka dziś szczęście: za chwilę zatrzyma się w niem na
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.