charzewskiemu. Olbrzym przewrócił kilkanaście kartek — czyta opis bitwy w zaścianku Dobrzyńskim. W jego czytaniu obraz utarczki szlachty z jegrami wychodzi nadzwycazj plastycznie. Wśród słuchaczów zajęcie, wywołane poematem, bardziej jeszcze wzrasta.
Nawet najtępsi, na wszystko obojętni »piłkarze« i »przeżuwacze« z ostatnich ławek nadstawiają uszu, żeby coś pochwycić i zrozumieć. Gdy im się to nie udaje, zwieszają głowy i drzemią.
Upłynęło w ten sposób mniej więcej pół godziny.
Sprężycki, któremu myśl o przejeżdżającym poecie spokoju nie daje, kręci się, oknem wygląda, namyśla się widocznie, co czynić. Wreszcie wstaje, bierze czapkę i, szepnąwszy coś swemu sąsiadowi, pocichu z klasy wychodzi.
Znalazłszy się w korytarzu, ciska badawcze spojrzenie w prawo i lewo. Nie dostrzegł nikogo — chyłkiem wymyka się na ulicę.
Zamiar jego jest już wyraźnie określony: postanowił za wszelką cenę — zobaczyć Syrokomlę.
Na pocztę nie idzie, do czego ma kilka ważnych powodów. Najpierw, boi się zostać dostrzeżonym przez Chabrowskiego. Powtóre, jest pewny, że go tam, w licznem zgromadzeniu miasteczkowych dygnitarzy, przed oblicze poety nie dopuszczą. Wreszcie obliczył, że uroczystość jest blizka końca, mógłby więc łatwo spóźnić się na nią.
Ostatecznie, przebywszy, most Benedyktyński
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/187
Ta strona została uwierzytelniona.