Ta strona została uwierzytelniona.
uśmiech — pełen dobroci, a zarazem niewypowiedzianego, bezdennego smutku.
Bryczka przeleciała, szybko tocząc się po pochyłości wzgórza — poeta zniknął w dali we mgle, jek senne widzenie.
Sprężycki stoi w miejscu, wpatrzony w mgłę, która mu ukochaną postać zakryła. Pomimo deszczu, stoi bez czapki. Nie czuje zimnego wiatru, który coraz silniej od pól zawiewa.
Od wewnętrznego wzruszenia jest mu prawie gorąco.
Jednak oczy ma pełne łez.
Może mu instynkt duszy coś podszepnął...