rządzona. Cóż to był za okropny jad! — włosy się jeżą na samo wspomnienie!...
Do przyrządzenia swej trucizny chłopcy użyli wszystkiego, co — w ich pojęciu — ziemia posiada najbardziej morderczego. Mieścił się w niej: sok pokrzywy, rozgniecione pająki i stonogi, miałko tłuczone szkło oraz wydobyte ze stłuczonego termometru żywe srebro (rtęć).
Kryjówka z trucizną znana była tylko przyjaciołom. Nikt postronny nie został przypuszczony do tajemnicy. Co więcej, obaj koledzy wykonali nawzajem przed sobą przysięgę, że do końca życia, nigdy, nikomu, nawet pod groźbą śmierci, tajemnicy owej nie wyjawią.
Honor Dembowskiego został niebawem wystawiony na próbę. Matka, zauważywszy brak kosztownego, pamiątkowego flakonika, posądziła o przywłaszczenie go służącą. Służąca udowodniła swą niewinność. Z kolei zwrócono się z podejrzeniem do Bronka. Sumienie małego bohatera musiało toczyć przykrą walkę. Ciężko było zwodzić matkę, kłamać i zapierać się popełnionej winy; ciężej jeszcze — złamać przysięgę, wykonaną o północy, przy bladem świetle księżyca, z sakramentalnem złożeniem dwóch palców na krzyż...
Niewiadomo jaki przebieg i jakie zakończenie miała ta sprawa drażliwa w domu państwa Dembowskich — ostatecznie jednak tajemniczy flakonik na swem miejscu pozostał — i dotąd tam zapewne pozostaje...
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/206
Ta strona została uwierzytelniona.