składał się z samych »rekreacyj«, a na każdej rekreacyi wszyscy twoi towarzysze grali z tobą piłką, gonili się i hałasowali. — Kto wie jednak, czy kiedyś...
Tu przygarnia chłopca do siebie — w oczy jego wpatruje się długo, badawczo, jakby do duszy przez nie zazierał.
— Kto wie — kończy smutno — czy kiedyś, gdy te twoje ciemne włosy czas pobieli, gdy te rumiane, pełne policzki uczyni bladymi i zapadłymi... kto wie, czy wówczas i ty nie zatęsknisz do samotności, do cichego, odludnego kącika, jak ta moja samotnia... A gdy to się stanie, wówczas, wierz mi dziecko, dla natrętów, przeszkadzających ci rozmyślać, modlić się lub... płakać, będziesz stokroć surowszy, niż ja, niegodny sługa Boży, który ślubował każdą przeciwność przyjmować z rezygnacyą, każdą krzywdę z przebaczeniem...
Zamilkł, oczy spuścił — ręce składa, jakby do modlitwy.
— Zapamiętaj, co mówię — przerywa wreszcie milczenie. — Później, po latach, gdy ja będę już spoczywał tam, pod kościołem (głową skinął w stronę grobów klasztornych), przyjdzie ci na pamięć ta chwila, przypomnisz sobie słowa moje i znaczenie ich lepiej zrozumiesz...
Głos zniżył prawie do szeptu.
— Nie zapomnij wówczas westchnąć do Pana Boga za spokój duszy księdza Siennickiego — na
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/240
Ta strona została uwierzytelniona.