— I na papierowej harmonijce skoczne kozaczki wycina...
— A brody i włosów na głowie nie strzyże...
— I mydłem brzydzi się, jak żyd świniną...
Obu chłopców opanowała pustota. Zaczęli śmiać się głośno i naśladować ruchy, mowę i miny wszystkich profesorów, zacząwszy o<j »Jastrzębia«, skończywszy na »Salamonie«.
Ale niebawem Sprężycki sposępniał, przypomniawszy sobie nieszczęsną deklamacyę. Odprawił kolegę, i powróciwszy do swej wielkiej księgi, na nowo jęczeć zaczął:
Chaosa wiecznost' dowremiennu
Iz biezdn Ty wiecznosti wozzwał...
Jastrebow, nauczyciel języka rosyjskiego, nie był lubiany ani przez uczni, ani przez kolegów. W małym tylko stopniu wpływała na to jego narodowość oraz wykładany przezeń przedmiot. Odstręczał od siebie zarówno młodzież, jak starszych pewnemi właściwościami obyczajów i charakteru, rażącemi polskie przyzwyczajenia i uczucia.
Przedewszystkiem jaskrawo odróżniał się od otoczenia swą zewnętrznością. Gruby, szerokopleczysty, niezgrabny, z krótką szyją, z wielkiem, jakby nabrzmiałem, stale niegolonem i niedomytem obliczem, z długimi włosami, spadającymi w strąkach na zatłuszczony kołnierz granatowego fraka, odznaczał się tem jeszcze, że mówił ochrypłym basem, patrzył na ludzi »z podełba«, i na