przez profesora Jastrebowa, który miał zasadę trzymać się w tym względzie złotego środka, unikając wszelkich krańcowości. A ponieważ wszyscy byli pewni otrzymania tej średnio-proporcyonalnej trójki, nikt po rosyjsku nie uczył się, uważane to za rzecz zbyteczną.
I wogóle lekcye Jastrebowa nie były w ścisłem znaczeniu lekcyami. Po przeprowadzeniu kilku dyalogów w rodzaju wyżej opisanego, nauczyciel zamykał i do kieszeni chował katalożek, otworzywszy natomiast przyniesioną książkę — najczęściej z poezjami uwielbianego przez siebie Dierżawina — wręczał ją któremu z uczniów do głośnego czytania. Monotonny głos ucznia, w połączeniu z działaniem mleka leczniczego, miewał zwykle ten skutek, że profesor Jastrebow zasypiał. A gdy to się stało, natychmiast czytającemu podsuwali koledzy jakąś inną, polską, niesłychanie zajmującą książkę — Rinalda Rinaldiniego naprzykład lub Cudowną lampę Alladyna — i czytanie odbywało się w dalszym ciągu, lecz już z prawdziwą słuchających uciechą. Dzwonek szkolny kładł koniec niewinnemu a zawsze bezkarnemu figlowi.
Tymczasem niewstrzymany w swym biegu czas sprowadził na ziemię upalny czerwiec a wraz z nim fatalny ów dzień, który »zwierzchność« na zakończenie roku szkolnego przeznaczyła. Ponieważ zaś tajemne życzenia Sprężyckiego nie ziściły się i świat się przed tym terminem nie zapadł, mu-
Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/251
Ta strona została uwierzytelniona.